praca/nauka na budowie
: 26 marca 2020, 10:31
Witam.
Jestem na rencie i nie wytrzymuję już w domu. Zanim zadam pytanie, wyjaśnię - dlaczego?
Otóż, za darmo zus mi nie dał renty i są pewne przeciwwskazania. Dodatkowo - nie oszukujmy się - po kilkunastu latach siedzenia na rencie, nie wpadnę na budowę i nie będę fruwał po budowie od nadwyżki energii. Na dodatek, pracowałem już kiedyś i ciężko to wspominam.
kolejna rzecz - mam lęk wysokości, więc do nie wszystkich prac się nadaję.
Teraz do sedna:
Biorąc pod uwagę, że nie nadaję się do roboty i, że przez pierwsze miesiące będę kulą u nogi dla majstra i przełożonych, jest sens w ogóle pytać się o naukę (bo robotą ciężko to nazwać)? Nie zbłaźnię się? Mam 30 lat i nie nadaję się do roboty. Jeżeli nie będzie wyjścia, to, z miłą chęcią, zatrudnię się za darmo, ale ... rozważam jakąś małą kwotę miesięcznie (myślałem tak ze 300 - 500 PLN/miesiąc - pieniądze przeznaczyłbym na dojazdy oraz kurs czeladniczy lub KKZ w Krakowie) - czy to realne, czy prędzej znajdzie się ktoś , kto mnie weźmie za darmo? I, czy to w ogóle ma sens?
(wybieram się na KKZ lub kurs czeladniczy, ale to wszystko kosztuje i nie chciałbym, żeby w trakcie kursu czeladniczego <koszt 3000 - 4500> okazałoby się, że nic z tego nie będzie)
Ewentualnie mechanik samochodowy, ale nie mam prawo jazdy, bo lekarz nie zgodził się
Będę wdzięczny za pomoc, opinie, rady i Pozdrawiam
Jestem na rencie i nie wytrzymuję już w domu. Zanim zadam pytanie, wyjaśnię - dlaczego?
Otóż, za darmo zus mi nie dał renty i są pewne przeciwwskazania. Dodatkowo - nie oszukujmy się - po kilkunastu latach siedzenia na rencie, nie wpadnę na budowę i nie będę fruwał po budowie od nadwyżki energii. Na dodatek, pracowałem już kiedyś i ciężko to wspominam.
kolejna rzecz - mam lęk wysokości, więc do nie wszystkich prac się nadaję.
Teraz do sedna:
Biorąc pod uwagę, że nie nadaję się do roboty i, że przez pierwsze miesiące będę kulą u nogi dla majstra i przełożonych, jest sens w ogóle pytać się o naukę (bo robotą ciężko to nazwać)? Nie zbłaźnię się? Mam 30 lat i nie nadaję się do roboty. Jeżeli nie będzie wyjścia, to, z miłą chęcią, zatrudnię się za darmo, ale ... rozważam jakąś małą kwotę miesięcznie (myślałem tak ze 300 - 500 PLN/miesiąc - pieniądze przeznaczyłbym na dojazdy oraz kurs czeladniczy lub KKZ w Krakowie) - czy to realne, czy prędzej znajdzie się ktoś , kto mnie weźmie za darmo? I, czy to w ogóle ma sens?
(wybieram się na KKZ lub kurs czeladniczy, ale to wszystko kosztuje i nie chciałbym, żeby w trakcie kursu czeladniczego <koszt 3000 - 4500> okazałoby się, że nic z tego nie będzie)
Ewentualnie mechanik samochodowy, ale nie mam prawo jazdy, bo lekarz nie zgodził się
Będę wdzięczny za pomoc, opinie, rady i Pozdrawiam