ja tu widzę rację, jeśli taki kandydat jest zupełnie nie znany w okolicy, nie udziela się społecznie, np. w radzie osiedla, na co dzień nas nie zauważa,nie mówi dzien dobry i nagle przyłazi z ulotką, to sory juve,ale irytacja jest tu na miejscu.MartaW pisze:Witam!
Od wczoraj nachodzą mnie i moich znajomych w domach kandydaci na Radnych Miasta Jasła. Przychodzą z prośbą o głos i wciśnięciem swojej ulotki. Co sądzicie o takiej próbie promocji?
Dla mnie to jest już przekroczenie pewnych granic. Nie dość, że twarze kandydatów wiszą po całym osiedlu i nie można iść do sklepu bez oglądania plakatów wyborczych to jeszcze chodzą po domach. Uważam, że przestrzeń publiczna powinna wystarczyć a nie pchają się do mojej "prywatnej przestrzeni" byle by tylko wcisnąć tą ulotkę. Fakt - można nie brać ulotki i trzasnąć drzwiami jak ktoś nie chce, ale jednak do tych drzwi trzeba podejść i otworzyć i odrywać się od swoich czynność. Ja np. nigdy nie zagłosuję na osobę co chodzi po domach bo to już dla mnie natręctwo. Nie lubię jak się mi ktoś pcha "drzwiami i oknami" bo to jest uciążliwe. Dla mnie to negatywna reklama. Już pomijając taką natarczywość z chodzenia od domu do domu jeszcze jedno. Na co dzień pewnie by "dzień dobry" żaden kandydat nie powiedział, a przed wyborami nagle do drzwi puka bo sobie przypomina o danej osobie...
Dorosnąć powinien ten kandydat