martunialla...bardzi mi przykro to mówić, ale najzwyczajniej jesteś głupia albo głupiutka (wybierz sobie to, co mniej zaboli). Próbujesz się udzielać, ale chyba zagalopowałas się w rejony, które są Tobie zupełnie obce. Odpuśc sobie dziewczyno, bo dalsza kompromitacja stoi tuż za rogiem. I znowu "jedziesz" kalkami, o których wczoraj w innym temacie pisałem. Moja rada - do garów! (sorry, zawsze byłem złośliwy, ale tutaj należy się jak psu buda).

komunały...

Jestem pewien, że poszła za radą, już zamawia taksówkę i jedzie na prywatną wizytę do psychologa...W końcu w domu ciepło, cała rodzina najedzona, portfel pęka w szwach a na dworze ciepło...

martunialla pisze:Może Twoim problemem jest bardziej depresja i niska samoocena, niż cokolwiek innego. Na to wygląda. Może dobry psycholog mógłby pomóc. Nie ma za co przepraszać, nikt Ci tu krzywdy nie chce zrobić, ale nie wiem po co Ci to potrzebne, żeby ktoś się tu nad Tobą użalał. Po prostu potrzebujesz kopa żeby zabrać się do działania i tyle.

I co ten Twój post wnosi? Dziewczyna jest zdesperowana i to, że jest w kiepskim stanie psychicznym dla człowieka mającego odrpbinę empatii jest oczywiste. Twoje zaś sugestie na ten tamat nie są tu żadnym odkryciem. Rzucasz farmazonem o psychologu i co myślisz? - że dziewczyna na pierwszym miejscu uda się do psychologa, żeby ten podniósł jej niską samoocenę? A kopa to może i Ty potrzebujesz, żeby się zmobilizować do głębszego myślenia.

Chwytam ironię z kredytem, ale i tak obstaję przy swoim. A z Pani to chyba taki troszkę biały kruk wśród kobiet;)

dragoness pisze:Sporo wolnego czasu pani ma jak na taką trudną sytuację, chore dzieci i w ogóle. Praktycznie post co chwilę, a w tym czasie kto się dziećmi zajmuje? Robi kolację, bo to ta pora przecież, kąpie maluchy? A propos wykształcenia, którego brak blokuje możliwość otrzymania pracy, są pogimnazjalne darmowe szkoły, nikt nie broni kwalifikacji podnieść. Skoro czas jest...

Tak się działa w desperacji...aczkolwiek muszę się zgodzić z tym, że już sam sposób proszenia o tę pomoc co nieco o autorze mówi i może niektórych zniechęcić do jej niesienia. Jestem niemal pewien, że jeśli pomoc dla Pani będzie polegała jedynie na zasadzie podarowania "ryby" zamiast "wędki", to pójdzie w próźnię, bo problem wydaje się być szerszy. Sam nie jestem w stanie w tej chwili pomóc, ale mam nadzieję, że ci, którzy na ową pomoc się zdecydują, zrobią to z głową i oprócz jakiejś doraźnej pomocy (a taka zapewne będzie nieodzowna) posłużą dobrą radą, pomogą wyciągnąć konstruktywne wnioski na przyszłość i zaproponują sensowne warianty wyjścia z sytuacji. Dobrze by było, żeby chętni do pomocy skrzyknęli się i działali w grupie. A Pani zadaniem jest szczerze przedstawić sytuację tym ludziom w "cztery oczy", bo wołanie o pomoc w ten sposób na forum i uprawianie internetowego ekshibicjonizmu jest najzwyczajniej uwłaczające i na pewno się z tym Pani dobrze nie czuje.

Do tych, którzy "najeżdżają" na autorkę...może wstrzymajcie się nieco z ocenami. Jak chcecie pomagać, to pomagajcie i pamiętajcie, że nie zawsze będziecie mieć szansę sprawdzenia tego, czy ktoś tę pomoc właściwie spożytkował. Dla mnie osobiście najważniejsze jest w tej kwestii sumienie i jak ktoś nawet zmarnował moją pomoc, to mi żyłka na czoło nie wyskoczy. Uważam, że zawsze trzeba mieć coś na start, więc i w tym przypadku dobrze by było, żeby ci, którzy zdecydują się wesprzeć tę konkretną rodzinę, ofiarowali rzeczy najpotrzebniejsze, ale i takie, które pomogą ruszyć z miejsca (choćby oferta pracy dorywczej, dobra rada, jakąś gotówkę). Jeśli za jakiś czas okaże się, iż mimo konstruktywnej próby pomocy, owa rodzina ją zaprzepaściła, to wtedy zrozumiem słowa krytyki. Na razie jednak na nie za wcześnie. Swoją drogą, niektórzy chyba zapomnieli, że jak człowiek głodny, to wierszy pisał nie będzie (proponuję trochę o piramidzie Maslowa poczytać).

To, że ludzie masowo wyruszają na zakupy wraz z nadejściem grudnia chyba nikogo nie powinno dziwić, bo Mikołaj i Święta za pasem i na to znajdzie się zawsze (tak właśnie - bardzo często kredyt, pożyczka u znajomych bądź rodziny), choćby przez kolejne miesiące na stole codziennie miała gościć kaszanka. To również okres promocji, kolorowych wystaw i cieszenia oczu tymiż. Niekoniecznie zawsze zakupy, a właśnie chodzenie dla samego chodzenia i oglądania, a Pani, jako kobieta, doskonale powinna wiedzieć, jak to działa. A i pokazać się przecież trzeba. No i zapewne jakieś pieniążki spłynęły na Święta od rodziny, więc hulaj dusza - piekła nie ma.

kurczebalde pisze:Droga Pani, nie Pani pierwsza i ostatnia ma chore dziecko. Mam troje małych dzieci i nigdy nie wzywałam do domu lekarza przy zapaleniu oskrzeli, a raz nawet płuc, biegunkach, wymiotach, wysokich kilkudniowych gorączkach - i pewnie 99 % matek też. Ubieram dziecko i jadę/idę do lekarza i niech mi Pani wierzy, że spotykam tam dzieci w różnym stanie - nawet czasem gorszym od moich. Gdyby tak każda matka czekała na karetkę, to nie chcę nawet sobie wyobrażać co by się działo. To jest chore!!! Niech Pani nie żąda wszystkiego od wszystkich, tylko bierze się do roboty. Mieszka Pani z matką, niech jedna z Was idzie do pracy, druga zajmie się dzieckiem, lub na odwrót. Pomaga Wam też Pani chłopak, dobrzy ludzie, myślę, że i GOPS, nie jest więc tak źle, rozwiązania są też inne, trzeba próbować!!! Ale jak się będzie siedziało na 4 literach i czekało na mannę z nieba, to nic się miało nie będzie. Pozdrawiam Panią i zdrowia życzę.

Rozumiem, że była wówczas Pani w podobnej sytuacji, co autorka posta i stąd zapewne doskonale Pani wie, co należy robić?

mikas15 pisze:Dużo racji jest w tym co piszecie. Nie mogę się jednak zgodzić, że w mieście panuje bieda. Dziwne jest to, że w godzinach przedpoludniowych kiedy zwykle jest się w pracy to na ulicach Jasła jest tłok jak w dzień targowy. Ci wszyscy ludzie nie spacerują bynajmniej tylko kupują w sklepach, na targu, o szmateksach nie wspomnę. Pod mpm i galerią jasło cały dzień parkingi pełne, w środku slepów ludzi mnóstwo. Może ktoś mi odpowie skąd ci ludzie na ulicach? czy to tylko renciści, emeryci, bezrobotni i uczniowie? Nie sądzę bo skąd mają pieniądze na te wszystkie zakupy?? Niedawno trafiła w moje ręce gazetka z Lidla, była w niej reklama samochodu dla dzieci zdalnie sterowanego za 79 zł. W swojej naiwności wybrałem się do Lidla po 15 (czyli jak typowy pracujący człowiek), oczywiscie samochodu dla synka nie kupiłem. Pani ekspedientka z usmiechem powiedziała mi, że samochody te były tylko przez 22 minuty po otwarciu sklepu a ludzie chcieli drzwi wyłamać tak sie pchali do Lidla. Więc ja się pytam skąd bezrobotni, rencisci i emeryci mają pieniądze na kupno zabawek po 80 zł. za sztukę.?? Czyżby to było udawane bezrobocie?? Praca na czarno a zasiłek z MOPS, UP i rentka z ZUS leci?? Może zeby było lepiej to zmiany trzeba zaczać od siebie i np. nie okradać państwa i współobywateli?

Kolejny posiłkujący się niemalże "naukowymi" obserwacjami. Bogato, że hej - nie ma co. Ja Ci proponuję przejść się np. do Szpitala za Bursą i - jeżeli będziesz konsekwentny w swoim toku rozumowania - to na forum po takiej wizycie powinieneś obwieścić wszem i wobec, że Jasło chorymi psychicznie stoi...

asia77 pisze:Ja uważam, że Jasło wcale nie umiera. Spójrzcie na przedszkola ile dzieciarni. W samym bajkowym około 120 dzieci a o państwowych nawet nie wspomnę. Przejść się po mieście i sklepach ile młodych. Wczoraj byłam w kauflandzie i zaraz musiałam wyjść bo tłum ludzi. Gdzie wy widzicie to wyludnienie???

Z całym szacunkiem, ale mdli mnie, jak czytam takie banialuki. Rzeczywiście mi wyznacznik tego, że miasto nie umiera...A to, że umiera, widać jak na dłoni i wielkim specjalista nie trzeba tu być.

Obawiam się, że tak właśnie jest. Tylko czekać, aż kolejna fala młodych ludzi się w.kurwi i wyjedzie za granicę, a wtedy takie Jasło będzie jeszcze bardziej smutne niż to ma miejsce obecnie.

Absolutnie nie zgodzę się z tym, że jedzenie, chemia, ubiór itp. są droższe w większym mieście. Powiem więcej: wydaje mi się, że dużo łatwiej jest zrobić taniej podstawowe zakupy w dużym mieście, bo konkurencja jest większa, a dostęp do szerszej gamy sklepów łatwiejszy. Oczywiście, różnica w wydatkach pojawia się w przypadku wynajmu lokali oraz szeroko pojętym życiu kulturowym i towarzyskim. Ale, o dziwo, w kilku kwestiach jestem zaskoczony, a najbardziej chyba co do fastfoodów- ceny pizzy, kebabów nie odbiegają od cen krakowskich. Za przejazd taksówką też nie zapłacę tam więcej niż w Jaśle. Wejście na imprezę za 10 zł tutaj też nieco przeraża (ot choćby ostatnia niby duża impreza w Manufakturze z DJ z Energy)

Mam akurat teraz doskonałą szansę przyjrzenia się temu, bo mieszkam na codzień w Krakowie, a w Jaśle przebywam tymczasowo od kilku m-cy. Przeraża mnie liczba osób, które pracują tutaj za najniższa krajową, przeraża mnie stopa bezrobocia i brak perspektyw na lepsze jutro. W Krakowie również jest gorzej z pracą od kilku lat, ale nie słyszy się co rusz wśród ludzi o najniższej krajowej. Konkluzja - jeśli twoje wydatki pozwalają na wegetację, nie imprezujesz i nie udzielasz się zbytnio w życiu kulturalnym, to może się okazać, że wydasz mniej niż w Jaśle (sic!). A przecież zarobisz relatywnie więcej. I to daje do myślenia, a przynajmniej powinno...

Byłem 3 lata temu na weselu, na którym rzeczony zespół miał okazję grać i moja opinia na jego temat jest jak najbardziej pozytywna. Zespół solidny, może bez wirtuozerii, ale jednak z jakąś renomą i stażem na rynku. Przy ewentualnym angażu, myślę, że wtopy nie będzie...

dorota87 pisze:ja jestem zdania że za niewielką kwotę tez da się wyżyć a czym masz więcej tym więcej ci brakuje!!!!!!!! wiem to sama po sobie!

A może by tak przeczytać dokładniej treść pierwotnego posta i odnieść się do niego merytorycznie, zamiast zaśmiecać wątek nic nie wnoszącymi komunałami? Byłbym wdzięczny...

Architekt

Jak dla mnie, te 1000 zł na 3 osoby w ramach jedzenia, chemii i ubrań to stanowczo za mało. W moim mniemaniu, przy dzisiejszych cenach, ta kwota nie pozwala nawet na normalne jedzenie dla 3 osób w wymiarze miesięcznym.